- Kochanie, ocknij
się... - słyszę delikatny głos Casey'a i czuję jak jego dłoń gładzi moją.
Otwieram oczy i mrugam
kilka razy. Leżę w jego łóżku w samej jego koszulce, która jest na mnie za
duża.
- Co się stało? -
pytam i lekko się podnoszę.
- Sam chciałbym
wiedzieć. Zapytałem się Ciebie o bliznę, zaczęłaś coś mówić i wtedy okno się
samo otworzyło, a ty zasłabłaś. - mówi powoli, jakby bał się, że znów coś może
mi się stać.
- Nie wiem. Pamiętam
to jak przez mgłę. - odpieram i przytulam się do niego. Słysząc bicie jego
serca, uspokajam się.
- Nie martw się niczym.
Zawsze będę obok, nie zawiodę Cię. - podnosi moją głowę za podbródek i czule
całuje.
Cieszę się, że znów
jest obok.
Casey odwozi mnie do
domu dopiero na obiad.
- Rena, siostrzyczko!
- Nia ściska mnie od wejścia. - Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? - zasypuje
mnie pytaniami.
- Jest dobrze. -
odpieram i uśmiecham się do niej. - Dobrze być w końcu w domu. - dodaję i idę z
nią do pokoju. Moreta wraca do siebie, bo ma jeszcze sporo do zrobienia.
- Mów wszystko, po
kolei. - prosi Ni, chwytając mnie za dłonie.
- Wyszłam z toalety,
gdy Richelieu mnie napadł i porwał. - zaczynam opowiadać, pomijając fakt o
"duchach".
Siostra tylko wzdycha,
co jakiś czas wtrącając coś od siebie.
Wieczorem do naszego
domu wpada Miranda i Iain. Im także opowiadam wszystko w takiej samej wersji.
- Może już nie męczmy
Reny. Biedna tyle przeszła... - Nia kończy temat i obejmuje mnie ramieniem.
- Racja. - przytakuje
Miller. - Może teraz porozmawiamy o Ni. Kręci coś z uroczym Australijczykiem...
- dodaje.
- Tylko nie znów o tym
Azjacie! - protestuje Ship.
- Ej, on nie jest
Azjatą! - Nia zrywa się z kanapy.
- Uuu... Bronisz go!
To na pewno miłość. - Miri klaszcze w dłonie.
- To żadna miłość! To
tylko ustawka z Modestu! - oburza się Nia.
- Ta... Pewnie. Była
kiedyś. Teraz to coś więcej. - rzuca Iain nieco kpiąco.
- Daj spokój. Nic mnie
z nim nie łączy. - siostra wstaje i wychodzi, udając obrażoną.
- Cała Nia... -
wzdycha Miranda. - Zmieniła się po twoim porwaniu.
- Przejdzie jej.
Zobaczycie. - odpowiadam. - Idę spać. Jestem nieco zmęczona. - żegnam się z
nimi i jeszcze nim udaję się do kąpieli, zaglądam do Ni.
- Jest dobrze. Nie
przejmuj się. - odzywa się i nakrywa się kocem na głowę.
- Na pewno jest
dobrze? - pytam, siadając na skraju łóżka. - Martwię się o Ciebie, tak jak Ty o
mnie. - przytulam ją. - Więc jak jest?
- A jak ma być? On
mnie nie chce. To zamknięty temat. - spogląda na mnie zaszklonymi oczami. - Do
tego widziałam się z Brennanem. Zaprosił nas na swój ślub...
- To dobra wiadomość.
- odpowiadam, ale wnioskując po jej minie, widzę, że nie mam racji.
- Wcale nie. To nie
jest typowy ślub. - odpiera, a ja już się domyślam o co jej chodzi. - Mam być
świadkową. Na jego ślubie. Z innym chłopakiem. - wymawia to w końcu.
Nie wiem co
powiedzieć.
- Chyba to lepsze niż
widzieć go z inną dziewczyną. - odzywam się po chwili.
- Żeby tego było mało,
to potrójny ślub. Całość odbędzie się w Los Angeles. - dodaje.
- Myślę, że chodzi tu
tylko o kwestię zazdrości i problem ubrania, czyż nie? - ledwo powstrzymuję się
od śmiechu.
- Może i masz rację...
Dziękuję, że jesteś. - cmoka mnie w polik. - Dobranoc. Jutro pogadamy.
- Dobranoc. -
odpowiadam i po cichu idę do siebie.
To był strasznie długi
dzień. Po szybkiej kąpieli, kładę się do łóżka i od razu zasypiam.
Fajnie, że pojawił się wątek Nii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.