niedziela, 2 lipca 2017

9.

- Kochanie, ocknij się... - słyszę delikatny głos Casey'a i czuję jak jego dłoń gładzi moją.
Otwieram oczy i mrugam kilka razy. Leżę w jego łóżku w samej jego koszulce, która jest na mnie za duża.
- Co się stało? - pytam i lekko się podnoszę.
- Sam chciałbym wiedzieć. Zapytałem się Ciebie o bliznę, zaczęłaś coś mówić i wtedy okno się samo otworzyło, a ty zasłabłaś. - mówi powoli, jakby bał się, że znów coś może mi się stać.
- Nie wiem. Pamiętam to jak przez mgłę. - odpieram i przytulam się do niego. Słysząc bicie jego serca, uspokajam się.
- Nie martw się niczym. Zawsze będę obok, nie zawiodę Cię. - podnosi moją głowę za podbródek i czule całuje.
Cieszę się, że znów jest obok.

Casey odwozi mnie do domu dopiero na obiad.
- Rena, siostrzyczko! - Nia ściska mnie od wejścia. - Nic Ci nie jest? Jak się czujesz? - zasypuje mnie pytaniami.
- Jest dobrze. - odpieram i uśmiecham się do niej. - Dobrze być w końcu w domu. - dodaję i idę z nią do pokoju. Moreta wraca do siebie, bo ma jeszcze sporo do zrobienia.
- Mów wszystko, po kolei. - prosi Ni, chwytając mnie za dłonie.
- Wyszłam z toalety, gdy Richelieu mnie napadł i porwał. - zaczynam opowiadać, pomijając fakt o "duchach".
Siostra tylko wzdycha, co jakiś czas wtrącając coś od siebie.

Wieczorem do naszego domu wpada Miranda i Iain. Im także opowiadam wszystko w takiej samej wersji.
- Może już nie męczmy Reny. Biedna tyle przeszła... - Nia kończy temat i obejmuje mnie ramieniem.
- Racja. - przytakuje Miller. - Może teraz porozmawiamy o Ni. Kręci coś z uroczym Australijczykiem... - dodaje.
- Tylko nie znów o tym Azjacie! - protestuje Ship.
- Ej, on nie jest Azjatą! - Nia zrywa się z kanapy.
- Uuu... Bronisz go! To na pewno miłość. - Miri klaszcze w dłonie.
- To żadna miłość! To tylko ustawka z Modestu! - oburza się Nia.
- Ta... Pewnie. Była kiedyś. Teraz to coś więcej. - rzuca Iain nieco kpiąco.
- Daj spokój. Nic mnie z nim nie łączy. - siostra wstaje i wychodzi, udając obrażoną.
- Cała Nia... - wzdycha Miranda. - Zmieniła się po twoim porwaniu.
- Przejdzie jej. Zobaczycie. - odpowiadam. - Idę spać. Jestem nieco zmęczona. - żegnam się z nimi i jeszcze nim udaję się do kąpieli, zaglądam do Ni.
- Jest dobrze. Nie przejmuj się. - odzywa się i nakrywa się kocem na głowę.
- Na pewno jest dobrze? - pytam, siadając na skraju łóżka. - Martwię się o Ciebie, tak jak Ty o mnie. - przytulam ją. - Więc jak jest?
- A jak ma być? On mnie nie chce. To zamknięty temat. - spogląda na mnie zaszklonymi oczami. - Do tego widziałam się z Brennanem. Zaprosił nas na swój ślub...
- To dobra wiadomość. - odpowiadam, ale wnioskując po jej minie, widzę, że nie mam racji.
- Wcale nie. To nie jest typowy ślub. - odpiera, a ja już się domyślam o co jej chodzi. - Mam być świadkową. Na jego ślubie. Z innym chłopakiem. - wymawia to w końcu.
Nie wiem co powiedzieć.
- Chyba to lepsze niż widzieć go z inną dziewczyną. - odzywam się po chwili.
- Żeby tego było mało, to potrójny ślub. Całość odbędzie się w Los Angeles. - dodaje.
- Myślę, że chodzi tu tylko o kwestię zazdrości i problem ubrania, czyż nie? - ledwo powstrzymuję się od śmiechu.
- Może i masz rację... Dziękuję, że jesteś. - cmoka mnie w polik. - Dobranoc. Jutro pogadamy.
- Dobranoc. - odpowiadam i po cichu idę do siebie.
To był strasznie długi dzień. Po szybkiej kąpieli, kładę się do łóżka i od razu zasypiam.

1 komentarz:

  1. Fajnie, że pojawił się wątek Nii.
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń