niedziela, 14 maja 2017

2.

- Wstawaj. - Richelieu ciągnie mnie za ramię do góry. Patrzę na niego z nienawiścią. - No już. - chwyta mnie za dłonie i prowadzi do maszyny. - Siadaj. - wpycha mnie do środka i zapina pasy, a następnie zajmuje miejsce obok mnie. Pilota mamy wynajętego.
Chwilę później wzbijamy się w powietrze. Rozglądam się dookoła. LA robi się coraz mniejsze, aż w końcu całkiem znika pod chmurami. Opieram głowę o zagłówek fotela i zaciskam oczy. Łzy i tak wydostają się spod moich powiek.

Gdy lądujemy, dookoła panuje mrok. Ostrożnie wysiadam z helikoptera i spoglądam na Richelieu.
- Od teraz to twój nowy dom - otwiera wielkie drzwi i wchodzimy do budynku.
Wszędzie są pajęczyny, drewniana podłoga skrzypi, a kinkiety na ścianach dają nikłe światło. Na moje to stary zamek bądź dworek.
- Gdzie my jesteśmy? - pytam, zatrzymując się przy rzeźbie czarnego kota.
- We Francji, w dworku moich pradziadów. - odpowiada i odklucza jedne z drzwi po lewej stronie. - Oto twoja sypialnia. - wskazuje na pomieszczenie.
- Dziękuję. - opowiadam z udawaną radością i wchodzę do środka.
Pod ścianą z prawej znajduje się wielkie łoże z baldachimem, a po lewej wielka garderoba i toaletka. Na podłodze leży okrągła wykładzina, a pod sufitem zwisa złoty żyrandol. Odsłaniam zasłony, by wywietrzyć pokój, ale całe okno od zewnątrz pokrywa bluszcz. Cudownie.
- Mam nadzieję, że się podoba. - Armand podchodzi do mnie od tyłu i obejmuje.
- Nie jest najgorzej. - wyswobadzam się z jego ramion i podchodzę do toaletki. Stoi na niej mała, drewniana szkatułka.
- To wszystko jest twoje. - oznajmia chłopak. - W szafie znajdziesz coś do przebrania.
- Dzięki. Możesz mnie już zostawić. - odburkuję.
- Okay, okay. - Richelieu wycofuje się.
Gdy zostaję sama, zaglądam do garderoby. Wszystkie ubrania są eleganckie, zbyt eleganckie na co dzień. Długo się zastanawiam, aż ostatecznie decyduję się na prostą, jasną sukienkę do kolan. Ze szkatułki wyciągam delikatny złoty łańcuszek i duży pierścień. Ubieram przygotowany zestaw po długiej relaksującej kąpieli i idę do kuchni. Otwieram lodówkę, by znaleźć coś do zjedzenia, gdy nagle słyszę dźwięk tłuczonego szkła, a światło gaśnie.

1 komentarz:

  1. Ja się z rozdziału na rozdział zastanawiam czy ona jest taka brzydka czy Ci faceci jacyś niedorobieni? - no tak niedoROBBIEni ;) tssss...buuum...
    Niecierpliwie czekam co dalej.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń