niedziela, 21 maja 2017

3.

Ze specjalną dedykacją dla Rikeroholic <3
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

Po dziwnych wydarzeniach w kuchni odczuwam dziwny strach. Pomimo iż światło włączyło się po chwili ponownie, dźwięk tłuczonego szkła mnie zaniepokoił. Nic w całym dworku nie było zbite. Podejrzana sprawa.

Nad ranem spotykam Armanda w kuchni.
- Jak pierwsza noc w nowym miejscu? - pyta i podsuwa mi pod nos wykwintne śniadanie.
- Okropnie. - odpieram i zaczynam posiłek od dekoracyjnego plasterka pomarańczy. - Mogę zadzwonić do Nii? Na pewno się martwi... - zmieniam temat. Nie chcę mówić o tych wszystkich dziwnych odgłosach czy rozmazanych, zwykle bladych, cieniach.
- Nie. Tutaj obowiązują pewne zasady. Zero nowoczesnych technologii, zero pyskowania i zero jakichkolwiek prób ucieczki. Zachowaj się jak dama i słuchaj się mnie, dobrze? - rozkazuje.
- Dobrze. - odpowiadam i odwracam wzrok w drugą stronę.

Przez kolejne dni Armand stara się jak może. Przygotowuje dla mnie posiłki, wymyśla rozrywki... Ale nie umie zastąpić mi domu, rodziny i Casey'a.
Kładę się w swoim łożu i wpatruję tępo w baldachim, gdy nagle słyszę dziwne chrobotanie i coś na podobę miauczenia. Tu nie ma przecież żadnych zwierząt. Wychodzę na korytarz i patrzę na miejsce gdzie stała rzeźba czarnego kota. Nie ma jej. Obracam się kilka razy wokół własnej osi. Coś mi nie pasuje. Przyglądam się dokładnie każdemu przedmiotowi. Nic podejrzanego. Wracam do swojego pokoju, kładę się z powrotem do łóżka i ponownie rozlegają się te dziwne dźwięki. Denerwuje mnie to. Idę do Richelieu i bez pytania wchodzę do jego sypialni. Otwieram usta by coś powiedzieć, ale w tym momencie tuż obok mojej głowy na ziemię spada doniczka z kwiatem, wisząca pod sufitem.
- Co tu się dzieje? - pytam, podchodząc do chłopaka. - Boję się.
- To tylko dodatek do dworku. Zapomniałem wspomnieć? - spogląda na mnie zaskoczony. - Tu od wieków straszy. - dodaje.
- Co? - czuję, że brakuje mu powietrza.
- To co słyszałaś. - odpiera i łapie mnie za ramiona. - Pyrena, nie mów, że nigdy o tym nie słyszałaś...
- Słyszałam, ale nie sądziłam, że przekonam się o tym na własnej skórze. - odpieram, rozglądając się po pokoju. Doniczka, która spadła znów jest na swoim miejscu. To nie jest normalne.
- Jeszcze wiele Cię czeka. - dodaje Armand i wraca na swoje miejsce.
- No tak... - mruczę pod nosem i wychodzę.
Na korytarzu znów mijam rzeźbę kota. Tylko, że tym razem wygląda realistycznie, a jego spojrzenia przenika mnie do środka. Wystraszona zamykam się w swojej sypialni i to jest błąd.

2 komentarze:

  1. Dziękuję za życzenia :*
    Ojej - nawiedzony dworek!
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. sceny jak z horroru! 😀 super sie czyta Twojego bloga. Całuski i czekam na next 😛

    OdpowiedzUsuń