niedziela, 30 kwietnia 2017

Prolog

Witam serdecznie!
Może kilka słów w ramach wstępu.
Ta część (2 do "Don't know how to love me good...") jest nieco mroczniejsza i nieco krótsza od pierwszej. Jeśli nie lubicie małego dreszczyku emocji to zalecam na pozostanie przy pierwszej części.
A teraz zapraszam do czytania...
---------------------------------

- Prześlicznie wyglądasz. - Nia odkłada na bok szczotkę do włosów. - Casey będzie zachwycony. - dodaje i ubiera mi na głowę wianek z drobnych kwiatków z kryształkami.
- Nadal nie wierzę, że bierzemy ślub. - odpieram z uśmiechem i wstaję od toaletki.
Siostra pomaga założyć mi długą do ziemi, z ogromem tiuli suknię ślubną. Obracam się w niej kilka razy, przeglądając się w lustrze. Delikatny, brokatowy makijaż zrobiony przez Mirandę idealnie współgra z sukienką i uczesaniem by Nia.
- Pomyśl, że niedługo będziesz panią Moreta. - śmieje się Miller i pomaga mi zapiąć białe sandałki na koturnie.
Mamy ciepły, sierpniowy dzień. Idealny na ślub.

Chwilę przed 16 przyjeżdżam do kościoła wynajętą czarną limuzyną.
- Idę tylko do toalety. - szeptam Nii na ucho i kieruję się korytarzem do łazienki.
Gdy z niej wychodzę, ktoś łapie mnie w pół i podkłada mi pod nos chusteczkę. Staram się nie wdychać tego zapachu, jednak z powodu braku wystarczającej ilości tlenu odpuszczam. Moje ciało robi się bezwładne. Ostatnie co pamiętam to jak jestem niesiona na rękach z kościoła do dużej ciężarówki. Zapada ciemność.